• Bez kategorii

    I’m like a bird

    Późną nocą oglądam Makrokosmos. Wprawdzie od środka, ale nie ma nic o gołębiach, więc mogę. Błękitne niebo, u dołu jezioro ukryte w lasach, nad nim przelatuje stado dzikich gęsi. Spokojnie, delikatnie, płynnie. Pif-paf. Jedna kaczka, druga, trzecia, czwarta leci w dół, prosto w taflę spokojnego jeziora.   Myślę sobie, że to przerąbane: dajesz z siebie wszystko, wszystko, co możesz. Pokonujesz własne ograniczenia i spadek sił. Gnasz wciąż do przodu, bo masz cel, bo wiesz, czego chcesz. A tu nagle pif-paf. Nie ma cię. Jeden debil z drugim oddaje prosto do ciebie celny strzał. Nie masz na to wpływu, nic nie możesz zrobić.   Inny klucz dzikich gęsi ląduje w europejskim porcie. Kawałek…