Bez kategorii

be good or be gone

Pomyślałam, że staję się przezroczysta. Tak przezroczysta, że zaraz zniknę. Zniknę i nikt się nie zorientuje. Takie znikanie przez zaniedbanie. Przez siebie samą.
I niezbyt ładnymi kamyczkami do ogródka było ignorowanie moich słów, wchodzenie w zdanie lub powtarzanie moich wypowiedzi, tak jakbym nie postawiła w nich kropki przed sekundą, a także zamykanie mnie w pokoju na klucz, bo przecież nikogo tam nie ma. Tylko ja.
Gdy M-ka miała 3 lata, to bardzo nie lubiła cukinii. Tak bardzo, że nie przyjmowała do wiadomości faktu, że warzywo leży na talerzu. Cukinia była dla M-ki niewidzialna, więc po prostu nie istniała. Czasem myślę, że stałam się właśnie taką cukinią. 

Na przezroczystość, znikanie, zaniedbanie skazałam sama siebie przez milczenie. Milczenie jest potężnym mieczem, który wyrzuca poza margines. Okazało się, że moje milczenie nikomu nie przeszkadza, bo mało kto zauważył, że nie mówię. 
To dlatego, bo nie uważam, że powinnam mieć zdanie na każdy temat. A jeśli jakieś zdanie posiadam, to nie wychodzę z założenia, że muszę je upublicznić, ogłosić wszem i wobec, by mieć pewność, że na pewno do każdego dotarło i że ten każdy wyrwany w środku nocy pytaniem, co sądzę na temat Ptaków Abakanowicz przy gmachu Muzeum, odpowie bez zająknięcia. 
To dlatego, że zbyt wielu nastawionych jest na przekaz, a niezbyt wielu na odbiór. 
To dlatego, że żyję w świecie nastawionym na wynik, cel i realizację zadań. 
A ja raczej słucham niż mówię. Nie ustalam celów, nastawiam się na proces, bo autentyczne bycie, to mój cel. Zakochuję się w rutynach i prostocie codzienności. I mogę zacząć pisać w jednej chwili, bo mnie po prostu najdzie i zawrócić samochodem, bo widziałam dobry kadr. 
Uwierzyłam, że jestem przezroczysta, bo nie realizuję spektakularnie celi. Skazałam się na milczenie, zabrakło mi empatii wobec samej siebie, przestałam rozmawiać z ludźmi i przez to uwierzyłam, że nie mam nic do powiedzenia.  
A wystarczy być dobrym dla samego siebie, by uchronić się przez znikaniem.
M-ka ze smakiem zajada cukinie, magnolie kwitną w mieście, jak szalone, R. dzwoni, by zapytać, co u mnie, głowa boli mnie od wczorajszego wina, zapisuję tytuły książek, które chciałabym przeczytać i znów zapchałam całą pamięć zdjęciami.
I utkać można z tego kilka dobrych opowieści.

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *