estranged
Znowu przyszło lato i koniec szkoły. M-ka zatrzasnęła świadectwo i zeszyty w szufladach biurka i pomalowała każdy paznokieć na inny kolor. Ja nie mogę się zdecydować, którą z kwiecistych sukienek ubrać następnego dnia. Znów kolekcjonuję piegi, które tworzą nowe gwiazdozbiory na mojej twarzy i wystawiam nogi do słońca. Każdego wieczora marzę o zboczach gór i złotym piasku pod stopami. Apetyt na wakacje mamy olbrzymi, a plany konkretne: będziemy bawić się świetnie, uczyć się robić balony z gumy do żucia i wyszywać haftem krzyżykowym (tak naprawdę to będziemy tego uczyć M-ki, bo ja już umiem).
Bo, po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że w życiu chodzi o to, co przeżyjesz, zobaczysz i co ciebie dotknie. Nowe tytuły i ciepłe słowa ze służbowej przestrzeni cieszą, ale nie mówią całej prawdy o mnie. A teksty piosenek, o wiele bardziej.
Czerwiec obfitował w truskawki, arbuzy i jedno serendipity obok drugiego.
Są wśród nas takie rzeczy, które się nie śnią. A są takie sny, które pachną tęsknotą za rzeczywistością.
W kalendarzu już lipiec i dobijam do wieku Marylin.
Kiedyś myślałam, że umarła staro.
Moje trzy siwe włosy śmieją się dziś z tego w głos.
4 komentarze
tanya
Cześć 🙂
Trzy lata temu przegapiłam Pearl Jam i do tej pory mam z tego powodu niechęć do samej siebie, że finanse zwyciężyły.
Chce mi się lata i nie chce mi się lata. Na pewno za to chce mi się latać, o.
Kasia serendipity
Cześć 🙂 Tęskniłam. Jeśli te 3 lata temu Pearl Jam był w Polsce, to jestem łosiem nad łosie… Latać balonem, szybowce, czy tak o?
tanya
Balonem szybowcem, samolotem, latawcem choćby. A i skrzydłami bym nie pogardziła.
Na Open'er był.
Kasia serendipity
A ja dostałam talon na taki lot w takiej rurze. Czy coś. Tak więc, nie jestem łosiem, pamiętam, że miałam bardzo rozsądny powód, aby nie jechać, choć za cholerę nie wiem, jaki.