Bez kategorii

jump

Paznokcie u stóp lśnią wiosennym kolorem. Przede mną niezmierzone przestrzenie błękitu, ciepły wiatr bawi się z włosami w berka. Patrzę na te swoje stopy i nie widzę nic pod nimi, prócz kawałka ceglanego muru, od którego zaraz się odbiję. 
Ta krótka sekwencja, jak zapętlona animacja, pojawia się w mojej głowie od dni kilku, powodując lekkie drżenia lub złowieszcze slow motion. I tylko zmienia się kolor przestrzeni przede mną z ciężkiej szarości w delikatny błękit wraz z emocjami, którymi ten obrazek odmieniam.
Weszłam w czyjeś buty a z szafy wypadło kilka trupów. Pochyliłam się nad ich losem, zdiagnozowałam, przyjęłam ich obecność za fakt i poszłam dalej w butach nieswoich. Trochę się potykałam, ale w końcu dostosowałam krok do nierówności wszelakich i złapałam jakiś tam rytm i prostą postawę. A potem rzuciłam te buty w kąt, bo w końcu tą nową drogą mam iść tak, aby to mi było wygodnie. Idę. Boso, ale w ostrogach.
Nie ulega wątpliwości, że muszę skoczyć w nieznane, niepewne, z niezbyt dobrą asekuracją.
Biorę głęboki wdech i po raz drugi w swoim życiu postanawiam, że to, co się przydarza, nie jest tylko po to, aby mnie skrzywdzić. Tak odczuję tę zmianę, jaki sens jej nadam. A nie chcę myśleć, że
stojąc na tym ceglanym murze, gdzie zegar bezlitośnie odmierza czas do skoku, mam u szyi zawieszony betonowy głaz, który ściągnie mnie w dół, nim koty zdążą zmrużyć swoje oczy. Chcę myśleć, że to okazja by nauczyć się latać, zobaczyć się zza węgła, zaskoczyć samą siebie.
Dlatego dziś przede mną niezmierzone przestrzenie błękitu, ciepły wiatr między włosami, we mnie spokój i zaufanie do siebie samej, a paznokcie u stóp lśnią wiosennym kolorem. 

4 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *