Bez kategorii

looking outside inside

Drogi i trawniki całe ukryte pod grubą warstwą śniegu, który wciąż pada powoli, dużymi, gęstymi płatkami. Zimowy poranek jak ze starej pocztówki, z krainy błogiego dzieciństwa, z baśni. Na białym tle mocno odbijają się kolorowe kombinezony i czapki z pomponami. Małe dłonie ściskają te większe.
Uroczy obrazek rodziców odprowadzających swe dzieci do przedszkola.

Gdy patrzysz na to z boku, uśmiechasz się lekko, na ten sielski obrazek, zupełnie nieświadomy, że właśnie to, co obserwujesz, to dantejskie sceny rozgrywające się każdego ranka.

Bo kiedy mocniej wejdziesz w ten obrazek, nagle wyczujesz tłumioną irytację, skrzętnie ukrywaną pod maską cierpliwości. 
Bo dziecko zachwyca się grudką śniegu i drzewem. Przystaje na widok gołębia i krzaka. Bo nurtuje je bardzo, kto zgubił leżącą na ziemi rękawiczkę i gdzie jest słońce.
Droga z samochodu do przedszkola odmierzana jest ilością niesamowitych zdarzeń i zjawisk, nad którymi trzeba się pochylić, o których trzeba poopowiadać.
Kilkadziesiąt metrów wyżej droga z samochodu do przedszkola odmierzana jest pędzącym czasem, w którym trzeba dostać się do pracy.

Z każdej ze stron dobiega: no chodź już, nie teraz, szybciej. I wtóruje im: Ale mamo… Te poranne histerie, że nie ta spinka we włosach, że resorak został na siedzeniu samochodu albo te 64 nakrętki… Słownie sześćdziesiąt cztery nakrętki, kolejno odliczane i wrzucane, sztuka po sztuce, do pojemnika w przedszkolu. Radość M-ki bezcenna. Moje wkurzenie, nie do opisania.

Niby proste: obudzić, ubrać, zawieźć, rozebrać, wprowadzić do sali.
Utrudnione, jeśli nie chcesz zwariować.
Codzienna walka z czasem i darmowe szkolenie w doskonaleniu cnoty zwanej cierpliwością.

Żałuję, że tak rzadko, potrafię być zatopiona uwagą w dziejącą się chwilę, jak M-ka. Rano, moje myśli są kilkadziesiąt kilometrów przede mną, przy wszystkim tym, czym mam się zająć przez cały dzień. 
A najbardziej chciałabym zająć się snem. Jak się wyśpię, to znów będę czuła na każdy detal.

10 komentarzy

  • lewkonia

    Ho, ho, ho, wiosną tu zapachniało, nowością znienacka :))))
    A to niebo będzie się przejaśniać czasem?

    Właśnie dziś intensywnie myślałam o M-ce i Tobie Mamusiu:)))))))
    Miałam dziś "w gościach" na obiedzie koleżanki, jedną specjalnie zaprosiłam z córką, lat 3 i 3 miesiące, by się mamusia nie czuła wyalienowana ze społeczeństwa z powodu potomstwa, które na okrągło paple i świergocze, zadaje setki pytań, skacze po kanapie, zjada najlepsze ciacha bez pytania,łapki ma uklejone a ja kanapy – białe:), chce trzeci talerz rosołku (a wujek jeszcze nie jadł – weź tu i odmów dziecinie), włazi nam na kolana, gdy pijemy wino, rozrzuca kredki po podłodze i domaga się naklejek ( matko, tego jednego nie przewidziałam), każe nam grać "teatrzyk" przytulankami(od 20 lat żadnej nie wolno mi wyrzucić, to piorę i zapraszam sobie dzieciaki), i w ogóle się nie nagadałyśmy.
    Za to ja cieszę się bardzo z faktu,że koleżanka wreszcie trochę odsapnęła, bo wzięłam większość tych spraw na klatę,jakby to fraszka była, a ponadto dziecko zaraz po przekroczeniu mego progu zawołało – jestem głodna!!!
    No a ja to już uwielbiam karmić :)))))
    Matka zdębiała, a po prośbie o drugą dokładkę – straciła mowę :))))
    Ściskam Was mocno, moje Wy :))))

  • Nika

    Czasami myślę, że szczęście polega właśnie na świadomym byciu tu i teraz. Przeżyciu chwili,wydobyciu tego co w niej najlepsze, radowaniu się nią bez błądzenia myślami gdzieś indziej.

    Czasami trzeba się zatrzymać i skupić na tym co dzieje się właśnie w tej chwili.:)

  • Katie

    Potrzebowałam odmiany 🙂 Pewnie, że będzie, tam wyżej już nawet trochę zaczyna (ale uciąć musiałam) 😉
    Bardzo dobrze zrobiłaś – matki potrzebują odsapnięcia, zresztą sama to doskonale wiesz 🙂

  • Katie

    A ja myślę, że masz sto procent racji. W biegu łatwo o tym zapomnieć, a o wewnętrzne dziecko trzeba dbać, często dzięki niemu się nie wariuje 🙂

  • eM

    Powiem Ci, Kate, ze ja sie zgadzam z przedmowca w 100% i to jeden z powodow, dla ktorych uwielbiam moja prace ze zwierzetami – bo przypomnialy mi one, jak zyje sie chwila i dla chwili.

    Kiedys pracujac z dziecmi tez tak mialam, ale potem mi sie troszke zapomnialo… Wdzieczna jestem zyciu, ze mi przypomnialo!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *