peace of mind
Jadę pociągiem i widzę logo Ajax-Amsterdamu i lekko się tym zaskakuję, ale tak jakby nie do końca. A potem patrzę na napis Heineken Music Hall i myślę sobie: O, Heineken. OMG HEINEKEN! Że taki oryginalny, prosto stąd. I znów się łapię na tym, jak często nie dostrzegamy tego, co oczywiste, jak umyka nam specyfika tego, co bierzemy za pewnik. Jak zaprzątnięci swoimi sprawami, nie dostrzegamy tego, co tuż obok nas.
Nie lubię latać i nie lubię być daleko. Zawsze boję się, że nie wrócę już. I właśnie tam, tuż przed zaśnięciem, dociera do mnie skrajność mojego egocentryzmu. Przecież to niekoniecznie mnie może się coś stać, tylko tym, co zostali. I kilka godzin po tym, jak zmieniłam strukturę swojego myślenia, budzi mnie dźwięk, którego nie można pomylić z żadnym innym, ale i tak łudzę się, że tylko mi się wydaje, że to gdzieś indziej, do czasu, gdy strażak puka do mych drzwi i uprzejmie zaprasza do ewakuacji z powodu pożaru w hotelu. A ja, jak typowa Polka, doskonale wiedząc, że należy zabrać tylko to, co najważniejsze, dokumenty w domyśle, taszczę schodami przeciwpożarowymi swoją walizkę, ale tylko dlatego, że w ogóle się nie wypakowałam i służbowego laptopa, bo przecież mam tam niezwykle ważną prezentację o systemie ładowania pojazdów elektrycznych. I już wiem, że jeśli nie umrę śmiercią naturalną to raczej tą przez ignorancję.
Paradoks dnia, który wymusił na mnie publiczną prezentację, polegał na tym, że uwierzyłam w siebie, bo nie poszło mi aż tak dobrze, jak chciałam.
To tylko kwestia kilku ćwiczeń i odpowiedniego rytmu. Nagle tak wyraźnie widzę u innych, że wszystko jest kwestią odpowiedniej pozy. I to też mnie uspokaja. Nie brakuje mi merytoryki, tylko wyćwiczenia kilku chwytów.
Przez moment miałam lekki wyrzut sumienia i pretensję do siebie samej, że nie zabieram głosu zbyt często, że wolę zatopić wzrok za tym, co za oknem niż uczestniczyć w small talk. A okazało się to moją siłą, bo mówisz tylko wtedy, gdy masz coś ciekawego do powiedzenia. I choć taka nieśmiała i skromna, to zaangażowana, ta, której zależy i ta, która jest bardzo świadoma tego, co dzieje się obok.
Dlatego, jeśli kiedykolwiek myślałam, że do tej roboty się nie nadaję, to nie do końca miałam rację.
Trzy tygodnie później w praktyce stosuję tego, czego nauczyłam się w Utrechcie. Mówię, prezentuję, animuję. I sprawiam wrażenie, że wiem co, choć wewnątrz dygoczę jak galareta.
Każde doświadczenie czegoś uczy. Niekoniecznie nowych umiejętności. Niekoniecznie trzeba zadać sobie pytanie, czy to, co robię, robię dobrze?
Można pójść w drugą stronę: Czy to co robię jest dobre, czy robię dobrze rzeczy?
Stoję z boku sali i doglądam, czy wszystko idzie zgodnie z planem. Plan, co do mnie samej się trochę sypie, chcę uciec i nie czuję się na siłach ale wrażenie sprawiam całkiem inne.
Czy wiesz, że stanie w rozkroku z kciukami w kieszeni świadczy o pewności siebie?
Wiem, że mam wysokie szpilki i w takiej pozycji jest mi wygodnie i stabilnie.
I wiem, że jestem pewna siebie. Pewna tego, co mi leży, a co nie.
Bo pewność siebie to nie przebojowość i liderowanie. To samoświadomość i zaufanie i szczerość do siebie samego.
Nie we wszystkim dobrze się czuję.
Są rzeczy, których nie czuję wcale.
Nie czuję się dobrze w szpilkach.
W odpowiednim momencie przechodzę w nich pewnie przez długość całej sali i biorę mikrofon w dłoń.
Mam swój własny chwyt: jestem sobą, z każdą słabością i mocną stroną.
Nie przeszkadza mi drżący głos, ani to, że lepiej czuję się w trampkach i w innych obowiązkach służbowych.
Jestem pewna, bo jestem sobą.
Jestem spokojna.
12 komentarzy
Nika
dzielna dziewczynka w wielkim świecie…:)
Katie
czasem myślę, że chyba zbyt wielkim 😉
espe
Wiesz, to wielkie szczęście być sobą :*
Katie
Prawda? Takie chyba jedno z top szczęść :*
tanya
Dla pobycia w Amsterdamie, to i szpilki bym włożyła. Choć dla mikrofonu pewnie lepiej by było, gdybym do niego podbiegała jednak w tenisówkach 😉
paczucha
Tylko pozazdroscic wrazen i spokoju:))
Katie
Mikrofon był moim gwoździem do trumny, całkowicie rozwalił mi strategię na niedrżenie rąk 😉
Katie
Teraz jeszcze więcej spokoju potrzebuję, wrażenia z chęcią oddam 🙂
Jane Palmer
To prawda, często nie dostrzegamy piękna, które jest tuż obok nas. Zaplątani we własne myśli i sprawy siedzimy w tym swoim "małym świadku", a życie przebiega obok nas..
Katie
Czasem nawet, gdy spojrzymy, to widzimy przez pryzmat stanu obecnego i choć patrzymy, to nie widzimy wcale.
annajulia.blog.onet.pl
Katie, ciesz się z tych wrażeń, kolekcjonuj je. I nadal opisuj tak pięknie, jak tylko Ty potrafisz 🙂
Katie
Będę 🙂 Dziękuję 🙂