Bez kategorii

shake your groove thing

W nowym trzeba się umościć. Znaleźć optymalne dla siebie miejsce i ułożenie. Tak, by nic nie gniotło, nie uwierało i nie drapało. Wtedy można dać z siebie to, co najlepsze. Sięgać wyżej, patrzeć dalej, widzieć głębiej. 
Umościłam się. I było mi wygodnie. A gdy robi mi się wygodnie, to ta wygoda zaczyna mi przeszkadzać. I zaczynam się wiercić. 
Mam odrosty wtórnych myśli i żyję z kuponów, które odcinam od siebie samej. Usypiam swoją czujność niezmiennymi obrazami, niczym papką serwowaną przez telewizję i nawet nie chce mi się zmienić kanału. I tyję. Tyję od frustracji braku rozwoju. 
Nie lubię, gdy coś przychodzi zbyt łatwo. Lubię się zmęczyć, poczuć wysiłek w sobie. Nie lubię czuć zmęczenia komfortem. A chyba właśnie czuję.
Wygoda zaczęła kąsać.
I gniecie. 

6 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *