Bez kategorii

si jamais j’oublie

Jest taka teoria, że koty wyczuwają u człowieka chore miejsce i na nim polegują “wyciągając” chorobę. Jeśli jest to prawdą, to dla mnie dość kiepską – Behemot ostatnio wciąż śpi koło mojej głowy.
Ogólnie myślę, że może mieć racje. Źle się w mojej głowie dzieje. Przedziwne myśli kumulują się w nieprawdopodobne historie, które może miałaby sens, gdyby można było przekuć je na jakąś literaturę. Tworzą się sny, tak niewiarygodne, że aż prawdziwe. Lęki, złe scenariusze i fałszywe dźwięki rozsiadają się wygodnie, podgryzając gorzkość dni i patrzą, jak się potykam i walę pięściami w powietrze. Znów. 
Spotkałam się też z energetycznym wampirem i pozwoliłam mu zalać toksyną kilka dobrych tygodni, których już nigdy nie odzyskam. W pozytywnych zdarzeniach szukam drugich den, w okazjach wilczych dołów, które mnie pochłoną. Widzę ciemność, a mimo tego dostaję to, czego chcę, to, do czego dążę, tylko wciąż nie jestem na to gotowa. Bo nie widzę pozytywów i nie wykorzystuję szans.
Zamarzył mi się Londyn, taki deszczowy, przedświąteczny z angielskim akcentem w słowach lovely i indeed, taki, w którym mogłabym posiedzieć cały dzień na ławce i kontemplować, patrzeć, odpoczywać. Potem wykonałam jeden telefon i zmieniłam zdanie. 
Cieszę się, że ten durny i dziwny rok się kończy. Rok strat, w miejsce których nic nowego jeszcze nie przyszło.Teraz czas na nowo zaprzyjaźnić się ze światem.  
Kot leży przy mojej głowie, bo zaczynam zapominać o tym, co dobre we mnie, w ludziach, w świecie. Zapominam o swoich możliwościach i pragnieniach. Zapominam, by trzymać na smyczy złe cechy mojego charakteru i nie pozwalać im ujadać na cztery świata strony i wyciągnięte dłonie. 
Kot leży przy mojej głowie i wyciąga ze mnie niewesołe myśli, przez co jego sierść staje się jeszcze głębszą czernią. 
Kot leży przy mojej głowie z mruczandem, że będzie dobrze, przyjaciółki rozłożone na dywanie z winem w dłoni, pozwalają wierzyć, że mam swoje miejsce. Nowa praca, nowe zadania pokazują, że wciąż mogę się rozwijać. Kolorowe laurki od M-ki z wyznaniem miłości, ramię, które jest zawsze  to tak wyraźny znak, że dla wielu jestem niemal wszystkim. Przedświąteczny Londyn pokazuje, że wciąż jest o czym marzyć.
I jeśli kiedykolwiek o tym zapomnę, będę zgubiona. 
2016 przybywaj. Upiję się ze szczęścia, gdy już będziesz.
 
  

9 komentarzy

  • espe

    Polecałaś serią! Ale mam na to swoja teorię. Dość trywialną, ale to w końcu jakiś punkt zaczepienia. Końcówka roku, w wieku z trójką z przodu charakteryzuje się podobnymi objawami. Ot i co :*

  • lewkonia

    Pamiętaj: człowiek jest swoim najlepszym przyjacielem lub wrogiem. Zależy jakie myśli w jego głowie zwyciężą. Jak te dołujące, uciekaj do innych ludzi, nie zostawaj sama ze sobą.
    O złej energii sama wiem najlepiej, od roku sączy się we mnie, aż obrosłam na te okliczność skróą, jakiej nigdy w życiu nie miałam. A i tak wciąż codzień obrywam, i sama staję się zjadliwa. Jest mi obojętne, jaki będdzie przyszły rok, nie pokładam nadziei, tak się porobiło. Wiem jedno, nie mogę zostawać dłużej sama. Śnią mi się wysokie wieżowce. i widok z dachu. W dół.

  • Katie

    Oj, oj, oj. Niedobrze. Ale wiesz, ostatnio miałam takie prawie dwa dni tylko dla siebie. I odzyskałam na chwilę spokój i równowagę. Na szczęście mam też dobrych ludzi wokół siebie 🙂

  • espe

    Bardzo mocno chciałam zamknąć zawiłość ostatnich pięciu lat w pudełku i schować na później. Kiedy będzie czas, by do tego czasu wrócić. Bez emocji. I udało się. Plantacja zgrana i zapisana. I choć sztuczna wymowność końca jednego i początku drugiego roku nie działa na moją świadomość jak przed laty, to tym razem jest spójna z moją potrzebą posegregowania. Moszczę drugie pudełko. Na kolejnych kilka lat zapewne… Za chwilę je otworzę :*

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *