Blog

summer in the city

Uwielbiam miasto latem.
A im bardziej jest upalnie, tym mocniej uwielbiam.

Najbardziej działają na mnie drobiazgi.

Opryskujące mnie lekko krople wody z fontanny przy nieczynnym dworcu, którą mijam w drodze na parking.
Zieleń spływająca z każdego rogu ulicy.
Kolory letnich sukienek przemykających na pasach dla pieszych.
Wschód słońca wspinający się po ścianach budynków.
Rozgrzane mury przy chodniku, chłód i zapach klatek schodowych w starych kamienicach, wypacających z siebie wczorajsze słońce.

Tyle przestrzeni na ulicach.

Przestaję przemykać z jednego miejsca w drugie, tylko przystaję i zadzieram głowę do góry.
Niby znam je na pamięć, a wciąż odkrywam ciekawe gzymsy, balkony z urokliwymi balustradami, architektoniczne detale.

I coraz więcej dostrzegam w tym mieście topoli.
Topole też uwielbiam.
Czy wystrzeliły w oka mgnieniu, jak fasola z magicznych ziaren, czy były cały czas rozsypane po mieście, a ja zaprzątnięta czymś innym, ich nie dostrzegałam ?
Topole budzą we mnie melancholię i wewnętrzne drżenie.

I uwielbiam, jak miasto latem odmienia się pod wieczór.
Jak tętni i drga swą wesołością i beztroską.

W związku z tym, że uwielbiam lato w mieście, w niedzielę jadę na wakacje do lepianki ukrytej w samym środku lasu.
W związku z tym, że jadę na wakacje, słyszę, że istnieje dość duże prawdopodobieństwo, że pojawią się rzeczy, przy których szefostwo beze mnie sobie nie poradzi (naprawdę nie wiem, co mogloby to być) i czy mógłby w razie czego do mnie dzwonić.
W związku z tym, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że tak właśnie będzie, bardzo cieszę się, że jadę do lasu, w którym zasięgu brak.

16 komentarzy

  • Mych

    Nie znoszę lata w mieście. Wszystko paruje, asfalt się topi, z nikąd schronienia przed dłońcem i upałem. W głowie "…w żar epoki nie użyczy Wam chłodu żaden schron, żaden beton". A najbardziej nienawidzę pełni lata w dużym mieście w trzecim trymestrze ciąży!

  • Nika

    W. to piękne miasto jest. Urokliwe, klimatyczne. Pełne zabytków, staroci i krasnali:) Uwielbiam to miasto. Lecz…. taka chatka w lesie to dopiero coś:) i to w takim miejscu bez zasięgu:)

    Dzisiaj goście na grillu, jutro goście….weź mnie z sobą do tej dziczy:)

  • Katie

    Ja uwielbiam upały więc potrafię się dostosować i do spoconego miasta i do rozgrzanej wsi 🙂 ale w trzecim trymestrze też bym nie znosiła 🙂

  • Nika

    Gdybym pojechała to bym nie miała już gdzie wracać.:) Taki afront… teściowa jutro z koleżanką przyjeżdża by jej pokazać synusia dom:)Ale chciałabym chciała:)

  • Casablanca

    Bardzo brakuje mi w Irl. zdecydowanych pór roku, wszystko tu jakoś ze sobą przemieszane i nic nie pachnie tak, jak pamiętam z domu. Najbardziej lubiłam jesień i zapach liści w parku, lubiłam bez pod oknem, jaśmin na rogu, zapach świeżych ciastek przez otwarte drzwi piekarni, skrzypiący śnieg przed domem. Wszystkie pory roku lubiłam najbardziej, każda z nich miała w sobie coś intrygującego,a tutaj?
    Jedyny zapach to wszechobecna wilgoć, czasami zmieszana z zapachem ściętej trawy. Las nie pachnie lasem, sklepy nie pachną świeżością…
    Wyłącz telefon obowiązkowo, nawet jak będzie zasięg!

  • megi680.blog.onet.pl

    Ja uwielbiam lato na wsi 🙂 Moze dlatego, że mieszkam w mieście. Jednak wakacje ZAWSZE spędzałam na wsi gdy chodziłam do podstawówki czy technikum.. A tak w ogóle to.. wieś = moje sentymenty, wspomnienia.. 🙂 Zawsze kręciło mnie to, że na wsi, mogę sobie wyjść do ogródka w upał, moczyć nogi w misce, czy basenie, rozpalić grilla wtedy kiedy chcę. A w mieście? Przed balkon głupio mi wyjść zasnąć z książką i nogami w wodzie.. poza tym grill przed balkonem? Policja by pierwsza była, albo sąsiedzi pukający się w czoło, że jakas nienormalna jestem 😉

  • Katie

    Zmienność pór roku to zdecydowanie coś, co uwielbiam. Nie mam jednej ulubionej, każda czymś łapie mnie za serce i niesie radość. Ale chyba, mimo wszystko, najbardziej związana emocjonalnie czuję się z jesienią – taką wypełnioną kolorowymi liśćmi i słońcem.
    Wyłączę, nikt mnie nie oderwie od ciszy lasu 🙂

  • Katie

    Wszystko ma swoje zalety.Na tyle na ile siebie znam, pewnie za jakiś czas znów będę chciała mieszkać na wsi, ale ta na razie zapewniła mi pełnię doznać i do miasta chcę wrócić i żyć tak, jak kiedyś 🙂

  • tanya

    Właśnie miałam Ci życzyć braku zasięgu. Lepianki jednak nie zazdroszczę, zazdroszczę miasta, które obecnie kocham w każdą porę roku. Głównie dlatego, że go nie mam na co dzień, można by rzec, ale ja nie jestem do końca przekonana, że powód jest akurat ten.

  • Katie

    Lepianka rozwija się w katastroficznym tempie: nie dość, że był zasięg (choć wędrujący) to jeszcze był Internet. Jedyny kontakt z pracą, jaki miałam, to poprzez moje koszmarne sny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *