Blog

summer nights

Wieczorem pod moim domem powietrze pachnie śliwkami i świeżo skoszonym zbożem.
Lato rozgościło się na dobre.
Smakuje każdym warzywem i owocem, pachnie i dźwięczy.
Tak, jak powinno.
Dzieci tradycyjnie zjechały na wieś, do babć na wakacje. Wesoły gwar.
M-ka tez pojedzie do babci na wakacje. Do miasta.


Przekręcam kluczyk w stacyjce i mknę drogą kilkunastu zakrętów. Wiatr tańczy z moimi włosami do wyśpiewywanych przeze mnie głośno piosenek. Uwielbiam to. Za każdym razem bawię się tymi chwilami, po prostu jadę, wyciągam dłoń przez okno i odpoczywam.
Tiul mgły zawieszony nad ziemią jak wstęga wyznaczająca linię mety.
Księżyc, jak ogromna morela tuż na wyciągnięcie ręki.
Jak byłam mała, to marzyłam o tym, by nadgryźć księżyc. Chciałam sprawdzić, czy ma taki smak, jak sobie wyobrażałam.
Uśmiecham się pod nosem – niektóre rzeczy się nie zmieniają – nadal chcę.
Szemrzą kombajny – mechaniczne chrabąszcze.
Mogłabym tak jechać i nie zatrzymywać się wcale.
Wiem, że tego będzie mi brakować, tej jazdy drogą kilkunastu zakrętów i tych wiejskich, sierpniowych wieczorów.
Pociemniało niebo, parkuję przed domem.
Wdycham moje ostatnie tu lato.

14 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *