-
kiedy przyjdzie moja jesień
Jesień jest imbirem wkrajanym do herbaty i morelowym swetrem, w którym się topię. Jest grzbietami niewesołych książek i nowym zeszytem na kolejną dawkę wiedzy. Soczystej jak śliwka, z której wieczorem usuwam pestkę stojąc w kuchni otulonej bluesowym dźwiękiem.
-
summer on you (za co lubię)
Lubię za pełne ulice, które żyją już czymś więcej niż pośpiechem i frustracją wystukaną na cztery klaksony i dwanaście przekleństw. Za festiwale i przeglądy, nocne mormoranda pod kolorowymi żarówkami. Za bluesowych grajków, którzy przez kolejne łzy przypominają mi, za co kocham muzykę i za rzeźbiarza, który struga twarze Jezusów, a jego nagi hebanowy tors ma takie same żłobienia, jak kawałek brzozy trzymany w starczej dłoni.
-
następna stacja
Bildungsroman to taki gatunek, w którym główny i dość młody bohater, dowiaduje się prawdy o mechanizmach rządzących ludźmi, światem i ich wzajemnymi relacjami. Chwilę potem traci złudzenia, nazywa rzeczy po imieniu i odkłada swój młodzieńczy idealizm na półkę. Moja codzienna powieść też jest o formowaniu, tylko główna bohaterka (ja) nie aż tak młoda (choć nadal dorosła nastolatka), semantycznie interpretująca rzeczy i zjawiska w punkt, doskonale wie na czym polega większość gier świata tego. Mimo to traci złudzenia dzień po dniu, wciąż na nowo, jakby w Dniu Świstaka i nadal dziwi się, że odrastają, jak głowy u Hydry lernejskiej lub głowy u wirków (tym bardziej, że wirki mają moc, by ich…