-
big big world
Stoję w korytarzu i czekam zupełnie ignorując zaciekawione spojrzenia tych, co mnie mijają. Specjalnie stanęłam na samym końcu komunikacyjnego szlaku, właśnie po to, aby nikt mnie nie mijał. Nie wzięłam jednak pod uwagę, że tuż obok mnie jest wejście do toalety i jakby to rozwaliło moją strategię.
-
wyjątkowo zwyczajnie
– Jednak wszystko zależy od kontekstu – Powiedział M. stając przy moim biurku z kolejnym kawałkiem ciasta, podczas gdy ja wrzucałam swoje rzeczy do pudełka po papierze ksero – Bo normalnie, to byłoby mi smutno, że opróżniasz biurko. Ale, jak wiem, że to twoje decyzja i jak widzę ile radości sprawia ci ta czynność, to ja też się cieszę. Tak. Było mi przyjemnie. Myślałam, że może się wzruszę, że może zastygnę nad swoimi szkicami kolejnych merytorycznych pomysłów, że coś drgnie, że z melancholią spojrzę na prawie czteroletnią zawartość pudełka, że będzie mi żal. A ja wzruszałam ramionami wyrzucając do kosza papiery i uśmiechałam się coraz szerzej z każdą rzeczą…
-
wolna
Po czterech latach dojrzałam w końcu do tego ważnego kroku, by przynieść do pracy swój prywatny kubek. To znaczy, że się zaaklimatyzowałam. W środę o 6:55 weszłam do pracy z kubkiem w torbie. O 7:00 zalałam sobie kawę i włączyłam komputer. Około godziny 10:00 kliknęłam na blogu opublikuj i pojawił się post z moimi wyobrażeniami o tym, jak to jest, gdy składa się wypowiedzenie. O godzinie 11:00 zadzwonił prywatny telefon. O godzinie 11:15 wręczyłam wypowiedzenie. Wszystkie najgorsze sprawdziany, egzaminy, obrony, które jeszcze w wiele lat po wracały w koszmarach, mogą się schować w porównaniu z tym jak przez godzinę składałam wypowiedzenie. Szybkie cięcia nie bolą wcale. Boli, gdy zaczyna się…