• drzwi, serendipity, summer on you, czyli co lubię
    Blog

    summer on you (za co lubię)

    Lubię za pełne ulice, które żyją już czymś więcej niż pośpiechem i frustracją wystukaną na cztery klaksony i dwanaście przekleństw. Za festiwale i przeglądy, nocne mormoranda pod kolorowymi żarówkami. Za bluesowych grajków, którzy przez kolejne łzy przypominają mi, za co kocham muzykę i za rzeźbiarza, który struga twarze Jezusów, a jego nagi hebanowy tors ma takie same żłobienia, jak kawałek brzozy trzymany w starczej dłoni.

  • Bez kategorii

    i must have lost it on the wind

    p o w r o t y Gdy miałam 10 lat, wszystkie swoje lęki zapisywałam na fragmentach kartek wydzieranych z zeszytów w kratkę. Potem składałam te kartki w małe kwadraty i przewiązywałam muliną. Biegłam za las przy rodzinnym domu i wrzucałam je z mostu do rzeki. Woda rozmywała niebieski atrament i pochłaniała papier. Karteczki i moje lęki znikały pod taflą wody. Takie to było proste.

  • Blog

    następna stacja

    Bildungsroman to taki gatunek, w którym główny i dość młody bohater, dowiaduje się prawdy o mechanizmach rządzących ludźmi, światem i ich wzajemnymi relacjami. Chwilę potem traci złudzenia, nazywa rzeczy po imieniu i odkłada swój młodzieńczy idealizm na półkę. Moja codzienna powieść też jest o formowaniu, tylko główna bohaterka (ja) nie aż tak młoda (choć nadal dorosła nastolatka), semantycznie interpretująca rzeczy i zjawiska w punkt, doskonale wie na czym polega większość gier świata tego. Mimo to traci złudzenia dzień po dniu, wciąż na nowo, jakby w Dniu Świstaka i nadal dziwi się, że odrastają, jak głowy u Hydry lernejskiej lub głowy u wirków (tym bardziej, że wirki mają moc, by ich…