what’s going on
We wszystkich oknach, przez które kot chciałaby uciec, odbijają się pomieszczenia, z których próbuje się wydostać. Iluzja, że za tą błyszczącą szybą jest dokładnie to samo, nakazuje mu zostać.
A mimo to niecierpliwie chodzi pod nim, by dostrzec coś, co pozwoli uwierzyć mu, że te parę metrów dalej jest lepszy świat. Gdyby znalazł uchylone okno mógłby prześlizgnąć się przez nie i przemknąć po parapecie, jednym zwinnym susem wskoczyć w koronę drzew i zniknąć z pola widzenia.
Ale wszystkie parapety są ścięte, a drzewa pozbawione liści i gałęzi. Może więc drzwi będą lepszym rozwiązaniem? Korytarze wiją się pod stopami, odbijając jak w zwierciadłach z wesołego miasteczka. Zaskakują swoim układem, nagłym pojawieniem się i zniknięciem. Wraca na miejsce.
Zimne, bezpłciowe, ziejące nudą. Nikt kota nie pogłaszcze, nikt nie zwraca na niego uwagi.
A mimo to niecierpliwie chodzi pod nim, by dostrzec coś, co pozwoli uwierzyć mu, że te parę metrów dalej jest lepszy świat. Gdyby znalazł uchylone okno mógłby prześlizgnąć się przez nie i przemknąć po parapecie, jednym zwinnym susem wskoczyć w koronę drzew i zniknąć z pola widzenia.
Ale wszystkie parapety są ścięte, a drzewa pozbawione liści i gałęzi. Może więc drzwi będą lepszym rozwiązaniem? Korytarze wiją się pod stopami, odbijając jak w zwierciadłach z wesołego miasteczka. Zaskakują swoim układem, nagłym pojawieniem się i zniknięciem. Wraca na miejsce.
Zimne, bezpłciowe, ziejące nudą. Nikt kota nie pogłaszcze, nikt nie zwraca na niego uwagi.
Bezwolnie kręci się wokół własnej osi i wszystkiego co obok. Zastrzyki energii jak fajerwerki ciemną nocą. Krótkie i pozostawiają niedosyt. Konkrety, jak zamki z piasku zostawione na noc na plaży. Miarowy stukot jest jak trans, bezwolnie komórki same rzucają się do biegu, choć nie wiadomo za czym. Zakneblowane usta i brak oddechu. Brak osadzenia, kontekstu i wymiaru ściąga w dół. Nawet, kiedy tkwi się w formie nadanej samemu sobie. A wszystko to gdzieś w najdalszych zakamarkach, zamknięte na klucz, odzywa się raz na jakiś czas głośnym przytupem i obrazami z najgorszych koszmarów. Kot zwija się w kłębek. Nie mruczy.
6 komentarzy
Nika
Kitek, co jest?
Głasiam po grzbiecie i za uszkami drapię:)
Katie
No właśnie nie wiem. Jakiś jednodniowy dół mi się włączył.
Już lepiej 🙂
Nika
Ufff:)
Katie
spadłam na emocjonalne cztery łapy 🙂
lewkonia
Nawet nie próbuj, bo przyjadę z miotłą :)))
Katie
Co kota nie zabije, to go… wkurzy 😉